Każdego roku do rzeki Pandż (stanowiącej granicę Tadżykistanu i Afganistanu) wpada 5-6 samochodów. W wyniku tych wypadków większość samochodów wraz z ich uczestnikami nigdy nie zostaje odnaleziona. Powodem tego jest ekstremalnie silny prąd w granicach 18 węzłów, który znosi je nawet dziesiątki kilometrów dalej. Zasypuje piaskiem lub ukrywa w zagłębieniach, które przy wysokim stanie wody wynoszą do 50 metrów głębokości. Do zespolu ratowniczego dołączyłem po ponad miesiącu prowadzienia działań poszukiwawczych przez służby ratownicze z kilku krajów. Poszukiwaliśmy pod wodą samochód Toyota Land Cruser, zaginiony wraz z trzema obywatelami Afganistanu. Auto w wyniku nieszcześliwego wypadku runęło w przepaść, na dole której znajduje się rzeka. Ze względu na ekstremalnie trudne warunki wodne konieczne było wykorzystanie technik linowych wraz ze wsparciem zespołu z brzegu. W poszukiwaniach uczestniczyli zarówno ratownicy z Tadżykistanu jak i Afganistanu. Ze względu na obszar graniczny nasze działania odbywały się za porozumieniem stron i pod nadzorem wojska Tadżykistanu oraz Talibów, sprawujących obecnie władzę w Afganistanie. W wyniku trudnych warunków na wodzie uszkodziłem sonar, który przestał całkowicie działać. Wraz z zespołem podjeliśmy decyzję o wstrzymaniu dalszych poszukiwań. Tym bardziej, że większość obecnych na miejscu ratowników działała tam już od 6 tygodni i z każdym dniem nasilało się zmęczenie fizyczne. Planujemy ponownie wrócić pod koniec tego roku lub w nowym, lepiej przygotowani technicznie, aby sprawdzić kolejne kilometry rzeki. Przez ostatnie dni tworzyliśmy świetnie zgrany zespół osób z kilku krajów, który mógł na sobie polegać i się wzajemnie wspierać. Co w ratownictwie jest kluczowe a szczególnie w tak niesprzyjających warunkach, kiedy sami wiele ryzykowaliśmy.